jak pokonać opór

Czy sam/a sobie stajesz na drodze?

Mówi się, że „czas leczy rany”. Czy rzeczywiście? Może tak, a może jednak nie …

Była taka pewna sprawa sprzed … 20 kilku lat. Jak się później okazało, sama przed sobą udawałam, że już jej nie ma, to było tak dawno a emocjonalne więzi osłabły. Mocno w to chciałam wierzyć … inaczej, ja naprawdę w to wierzyłam, do teraz.

I pomimo tego, że teraz mam już wiedzę jak to się dzieje, że czasami to co ważne i trudne zostaje schowane głęboko do podświadomości, to i tak uznałam, że “temat jest zamknięty, czas wyleczył rany”. Nie widziałam powodu, żeby się tym zająć.

Po jednym z ćwiczeń tappingu na zupełnie inny temat pojawił się obraz. Tamten sprzed lat. Pierwsza myśl – to bez sensu, przecież już jestem od tego wolna. Zauważyłam w porę, że to umysł staje okoniem i zaczyna kombinować, aby mnie oddalić od tego wspomnienia. Mimo tego spostrzeżenia, dalej czułam ogromny opór, aby coś z tym wspomnieniem zrobić. Umysł ciągle gadał swoje “daj spokój, sprawa nie istnieje, to nie jest istotne, już to przepracowywałaś, szkoda czasu, poszukajmy czegoś naprawdę “ważnego”..”.

Absolutnie wbrew sobie i trochę na siłę, tak jak dziecko, kiedy staje na szczycie górki z sankami, i nie myśląc za wiele zamyka oczy ze strachu i zjeżdża – postanowiłam na początek się temu przyjrzeć. Bez presji, bez nacisku.

Rozum zaczął być ciekawy i podejrzliwy o co chodzi. Podszedł i zapytał: “W czym mogę pani pomóc?”, a ja na to “Nie trzeba, ja tu sobie tylko oglądam”. Umysł na to zawołał: “Chcę czekoladkę! teraz, natychmiast! Jak mi nie dasz to niechybnie umrzesz z głodu”. Nic to, nie daję się, jestem twarda.

Siedzę więc i oglądam – co w ciele, co w emocjach i co w myślach. Nic więcej. Rozum zrozum, przecież nic nie robię, daj spokój. Jeszcze trochę zaczepia, ale kiedy widzi, że nie daję mu uwagi, uspokaja się i odpuszcza.

Emocje i odczucia dostają przestrzeń, zostają zauważone i uhonorowane. Dobrze wykonały swoją robotę, zwróciły moją uwagę, mogę im za to podziękować. Oddech. I jeszcze jeden głęboki wdech i wydech. Zaczynamy pracę: ja, emocje, odczucia i, niech mu będzie, rozum też jest ważny.

Na pierwszy plan wysuwa się wstyd. No nie, wcale tego nie chciałam. 

Ale po chwili trafił mnie grom. Przyszło zrozumienie i pojawił się tak zwany “moment acha”. W końcu do mnie dotarło, dlaczego czułam taki opór. Temat ten był tak głęboko ukryty, bo nie chciałam, podświadomie oczywiście, stanąć twarzą w twarz ze wstydem. Emocją z wtedy i aktualną dzisiaj.

Tak to już jest z tym wstydem, że często jest przez nas emocją, której nie potrafimy zaakceptować. Nie lubimy się wstydzić. Nie chcemy się wstydzić, bo to by oznaczało, że zrobiliśmy coś źle, albo, że nie jesteśmy dobrzy. Prędzej przyznamy się do złości lub smutku, niż do wstydu. Wstydzimy się wstydzić. Koło zamknięte, blokada gotowa.

Zrozumiałam, że to wstyd nie pozwalał mi się zmierzyć się z tamtym tematem. Ignorowałam go. Udawałam, że go nie ma, że już to uwalniałam (tak uwalniałam a nie uwolniłam) taką czy inną metodą. A jednak. Wracało. Jak wróciło i miałam odwagę by się z tym zmierzyć, o dzięki wszechświecie za pomoc, to już chciałam doprowadzić do końca. Zamknęłam oczy i jazda z górki. Co ma być to będzie.

Przestałam myśleć, po prostu zabrałam się za uwalnianie tego. Wylało się całe morze wstydu, oceany wręcz. Chwilę to trwało, no może 5 minut, bo tapping działa szybko.

Dopiero kiedy oczyściłam wstyd, mogłam zobaczyć co jeszcze tam pod jego podszewką się skrywa. I tak po kolei wychodziły, poczucie zdrady (jak ten ktoś mógł mi to zrobić), daremny wysiłek (tak bardzo chciałam aby wyszło, ale się nie udało), cała masa żalu, kolejny zalew wstydu, lęku przed przyznaniem się, smutku, że tyle lat zmarnowałam, poczucia winy, że to przeze mnie .. I gdy już już wydawało się, że puściło wszystko, to jeszcze wylazła złość na siebie.

Pomyślałam, że nie mogło być lepiej – przegląd wszystkich emocji z jednej “starej” relacji i wspomnienia, ech …

Całe mnóstwo emocji i myśli było przyklepane upływem czasu. Tak oto nieraz sami podświadomie stajemy sobie na swojej drodze. Jest problem, ale czujemy opór, aby się zabrać z ten temat. A zawsze będzie jakaś przyczyna. Czy to tuż pod powierzchnią, a może głęboko schowana, nie ma szans aby doszła do świadomości. Nie dowiesz się, jeśli zignorujesz sygnały, np emocje czy myśli.

Jest na to rada? Na początek uważność i akceptacja, rozwijanie samoświadomości siebie oraz ważny krok – autentyczne wybaczenie, ale takie, które przyjdzie samo, bez presji.

Peace.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *