radość

Wezwanie do Radości

Czasami patrząc w lustro widzę w swoich oczach po prostu radość.

A czasami szukam i szukam jej głęboko w sobie i nic. Gdzieś się ukryła. Może jeszcze jej nie dostrzegam, ale wiem, że bardzo chcę ją czuć.

Myślę sobie, może nie wypada. Taki trudny czas teraz. Tyle zła na świecie, nie wiem czy powinnam się śmiać, kiedy przepełnia mnie smutek.

Jednak nie przechodzę dalej na tym bez zatrzymania. Jasne, mogę poudawać być szczęśliwszą, niż jestem, ale u mnie to się nie sprawdza, bo i tak te głębokie emocje zaraz wyłażą na wierzch.

Trzeba mi je prze-żyć, doświadczyć, po to, aby radość mogła wypłynąć spod przykrycia ciemności.

Blasku i radości nie widać, kiedy narzucimy na nie zasłonę ze smutku, rozpaczy, wstydu, złości, niechęci, marudzenia… To nakrycie trzeba dotknąć, uszanować, narzucić na siebie i pobyć np. w smutku. W całości.

Posiedzieć z nim i powiedzieć mu: szanuję cię i twoją moc, która jest moją mocą, dziękuję. Dopiero później można zająć się życiem i odsłanianiem radości spod tego kokona negatywnych odczuć.

Trzeba nam kawałek po kawałku go rozwijać, ale nie zrzucać, tylko odsłaniać. Będąc świadomym tego, że każda emocja jest przyjacielem, pogodzisz się i ty z nimi wszystkimi. Zawrzesz pakt o nieagresji i pozwolisz sobie na bycie w pełni.

A wtedy radość sama cię znajdzie, bez szukania, bez udawania.

Photo by Preslie Hirsch

Przeczytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *