Matrix Reimprinting w Polsce – od tego się zaczęło
W 2017 napisałam na swoim FB post:
„Już jest. Lektura na długiiii „słoneczny” weekend. I taka ciekawostka na temat jak działa umysł –
“Mamy dwa współpracujące ze sobą mózgi. Badania udowadniają, że z wszystkich naszych codziennych myśli 5% to myśli pochodzące ze świadomości (umysłu kreatywnego) kontra 95% pochodzących z podświadomości.
To może być dość zniechęcające, kiedy dowiadujesz się, że świadomy umysł, który przechowuje wszystkie twoje życzenia i pragnienia (np. więcej zarabiać, odnieść sukces, schudnąć itp.) i który to jest używany przy praktykowaniu pozytywnych afirmacji, kontroluje tylko 5% z twoich myśli. A to oznacza, że jest milion razy słabszy niż podświadomość.
Nic dziwnego, że tak trudno jest zmienić swoje zachowanie i przekonania tylko siłą woli i afirmacjami – próbujemy to przecież zrobić używając mniejszego z naszych mózgów.”
i co teraz, jak żyć … ;-)”
Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że przeczytanie tej książki tak mocno wpłynie na moje dalsze życie, osobiste i zawodowe.
A 6 lat później napisałam:
„Czy kiedy 6 lat temu w długi majowy weekend czytałam książkę „Transform beliefs, transform your life”, to przypuszczałam, że metoda Matrix Reimprinting tak skradnie moje serce?
Nie, ale zadziało się tak od pierwszych kart tej książki, a później już nie było odwrotu 🙂
To, co mogłam wtedy jedynie sobie wyobrazić, to że kiedyś trafię na szkolenie z tej metody, ale nawet nie śniłam, że twórca MR kiedyś przyjedzie z nim do Polski. Później już nie tylko zaczęłam marzyć, ale i działać w tym kierunku, bo marzeniom warto pomagać. Sprawy z wyjazdami nieco się skomplikowały w wiadomym czasie, ale jak powiedział Karl „byłam uparta i cierpliwa”.
W zeszłym roku (2022) twórca MR, Karl Dawson, po raz pierwszy przyjechał poprowadzić 4-dniowe szkolenie Matrix Reimprinting Practitioner w Polsce, dzięki czemu poznałam metodę dogłębnie, w tym roku poprowadził kolejne.
Ta edycja była wyjątkowa dla mnie osobiście – oficjalnie mogę się już pochwalić, że zostałam Instruktorem tej metody! To niesamowite jak to wszystko się potoczyło, jestem bardzo szczęśliwa i pełna wdzięczności.
Moje wewnętrzne dziecko skacze z radości i robi gwiazdę na trawie (matrixowcy wiedzą o co chodzi ;))”
Matrix Reimprinting zmienia to, co wydaje się niemożliwe
Tak, poznanie EFT i następnie MR, wypróbowanie ich na sobie, później systematyczna praca nad swoim rozwojem i praca z klientami, zmieniły moje życie. Obie te metody stały się częścią mojej ścieżki zawodowej i osobistej.
Dziś mogę powiedzieć, że nie spotkałam jeszcze metod, które nie tylko sięgają tak głęboko do korzenia problemu, ale i dzięki którym udaje się uwalniać stare traumy, emocje i przekonania. Ich działanie jest niesamowite.
O EFT mówiłam i pisałam już wiele. Tym razem skupię się więcej na Matrix Reimprinting.
MR stało się stałym elementem mojej pracy, zdecydowanie bardzo często z niego korzystam, bo znam siłę jego działania.
Kiedy przeczytałam książkę o MR, zachwyciłam się. Zastosowałam pierwsze ćwiczenia i … sprawdziłam na sobie ogromną moc tej metody. Po chwili pracy z MR negatywne emocje przyczepione do starego wydarzenia z przeszłości ulotniły się!
Co więcej, po kolejnych ćwiczeniach miałam wrażenie jakby miała nowe wspomnienie odnośnie jednego wydarzenia z przeszłości. Siedziałam oniemiała i zastanawiałam się jak to się stało.
Co takiego się zadziało, że na to samo wspomnienie (ono się przecież nie zmieniło) patrzę teraz zupełnie inaczej, bez trudnych emocji, ze spokojem. Jak na coś co się wydarzyło i tyle. Nie miało ono tego emocjonalnego ładunku co wcześniej. Mogło przejść do historii, jak wiele innych wspomnień.
Moje pierwsze przetransformowane wspomnienie w matrixie
Wyobraź sobie, że jesteś dziewczynką w wieku szkoły podstawowej. Jedziesz na kolonie pełna ekscytacji, spotykasz tam inne dzieciaki, fajnie spędzacie czas. Ogólnie kolonie są miłym wydarzeniem w twoim życiu. Beztroska i zabawa.
Pewnego poranka podczas apelu zostajesz nieoczekiwanie wyczytana, abyś wystąpiła przed szereg, a z tobą ma wyjść jeszcze jedna osoba. Obie stoicie zdezorientowane przed całą grupa kolonijną. Wychowawca wyciąga pocztówkę, którą kilka dni temu wysłałaś do rodziców, a która ostatecznie do nich nie dotarła, bo została przeczytana przez pracownika poczty i zwrócona do kierownika kolonii.
Nie wiesz o co chodzi, stoisz na środku, wszyscy się patrzą i na wychowawcę i na ciebie. Później nie będziesz już pamiętać dalszych szczegółów, bo będziesz w szoku.
Wychowawca zaczyna czytać fragment z twojego listu do rodziców: „jedliśmy wczoraj truskawki, potem bolał mnie brzuch, wiele osób się zatruło i też bolał je brzuch” ….
Słyszysz komentarz wychowawcy z naganą i oburzeniem, jak takie rzeczy można pisać, teraz wszyscy mogą pomyśleć, że oni tutaj trują dzieci, i że dobrze się stało, że to nie poszło dalej w świat, bo mieliby nieprzyjemności, i że przecież tylko kilka osób skarżyło się wczoraj na lekki ból brzucha, i że to co napisałaś to nie jest prawda.
Widzisz jak niektórzy się śmieją, inni są poważni i przejęci powagą sytuacji. A ty dalej stoisz przed nimi wszystkimi znieruchomiała.
Teraz zadaj sobie pytanie: jak się czujesz? Jak czułoby się małe dziecko w takiej sytuacji?
Możesz znasz podobne upokarzające historie ze swojego życia albo przypominają ci się te same emocje. Ogromny wstyd, chcesz zapaść się pod ziemię, masz poczucie winy, że tak napisałaś, strach przed karą, strach, że inni się dowiedzą o tej historii (wśród dzieci jest również twój brat), strach co będzie dalej, zdezorientowanie co masz teraz zrobić, plus masa innych emocji.
I to przygniatające poczucie, że zostałaś z tym sama. Nikt nie podchodzi, nie pociesza, nie uśmiecha się do ciebie. Stoisz na środku osamotniona z samą sobą.
Teraz zadaj sobie kolejne pytanie: co mogłaś wtedy pomyśleć o sobie, o innych, czego się uczysz z tego doświadczenia?
Na przykład to, że do niczego się nie nadajesz. Albo, że nie można popełniać błędów, bo czeka cię kara i ośmieszenie.
W tym momencie mogło zapisać się kluczowe przekonanie twojego życia, które będzie wywierało wpływ na twoje decyzje, zachowania i trzymało kierownicę na tylnym siedzeniu twojego Ja.
U mnie konsekwencją było to, że nauczyłam się, że powinnam wszystko dokładnie sprawdzać wcześniej, bałam się, że prawda (czyli moja niekompetencja) wyjdzie na jaw, a mi nie wolno popełnić błędu. I tak poszłam w perfekcjonizm, bo dalej w życiu część mnie bała się powtórki.
Tak to działa. Dziś widzę i rozumiem co i jak to się stało. To była moja trauma przez małe „t”.
Moja prawda jest prawdziwsza
Wiele osób może powiedzieć, że przecież nic wielkiego się nie stało. Niby nie, tylko, że jest to ich punkt widzenia (to nie oni stali na środku i to wszystko przeżywali). Poza tym dziecko odbiera świat inaczej, to są jego pierwsze doświadczenia, na których uczy się życia. W ten sposób powstają pierwsze zapisy, powstają nasze subiektywne prawdy o nas i o świecie.
Część osób będzie wysyłać nas na terapie, na której „przegadamy” temat i problem, z którym tam trafimy, np. uprzykrzający życie perfekcjonizm. Z tym, że być może nigdy do tego wspomnienia nie dotrzemy, ponieważ będzie ono mocno schowane w naszej podświadomości, a poza tym, kto by chciał się przyznać do takiej wstydliwej historii.
Co więcej, nawet jeśli wyjdzie to na wierzch, to samo przegadanie zwykle nie uwolni zamrożenia w ciele, które powstało przy tej okazji, jak również zatrzymanych tam emocji.
Dzięki pracy z metodą MR możemy dokończyć reakcję na stres, co w tamtym momencie nie było nam dane, ponieważ zatrzymaliśmy się w przeszłości.
Czas leczy rany?
Po trudnych wydarzeniach, które się komuś przydarzyły mówimy czasem pocieszająco, że czas leczy rany … Bardzo chcielibyśmy, żeby tak było. Gdyby to było takie proste, mija określony czas i jestem jak nowa. Rana zagojona, zapominam i żyję dalej.
Czasem i tak bywa. Niestety, niektóre historie z naszego życia, mogą odcisnąć w nas swoje piętno tak silnie, że pomimo, że czas płynie, to rana nadal się sączy. To, co było żywe wtedy nadal działa i wpływa na nasze życie, choćbyśmy chcieli o tym nie pamiętać.
Może też się wydawać, że się pogodziliśmy ze stratą, przerobiliśmy trudne wydarzenie, ale ono nadal w nas tkwi nie domknięte, nie dokończone. Domaga się uwolnienia a my tego nie widzimy, albo nie chcemy widzieć. Bo to bolesne, bo przywołuje trudne, bo nadal boli.
Możemy mieć wrażenie, że jak tego dotkniemy to się rozpadniemy. Dlatego stosujemy bezpieczne strategie takie, jak odcinanie się emocjonalne. Zamrażamy odczucia. Czy one w ten sposób znikają? Nie, ewentualnie tylko z naszego pola widzenia. „Zapominamy”, czyli odpychamy od siebie. Nasze ciało jednak nie zapomina.
Nasza trauma, przed duże „T” (czyli wydarzenia takie jak wypadek, wojna itp.) lub małe „t” (wydarzenia z pozoru mniej istotne), nadal w nas jest i pracuje.
Wszystko to robimy automatycznie, by przeżyć, by czuć się bezpiecznie. Mamy wbudowane mechanizmy, które nas chronią i pozwalają jako tako funkcjonować, pomimo bolesnego doświadczenia. I tak oto stara historia cały czas w nas żyje.
Powrót do przeszłości i „przeprogramowanie” z Matrix Reimprinting
Na początku pracy z metodą MR, w pierwszym etapie opukiwaniem uwalniamy stare zamrożone emocje oraz przekonania. Robimy to, gdy po pamięci ciała i emocji, dotrzemy już do historii będącej przyczyną naszego problemu (mamy do tego kolejne fantastyczne narzędzie).
Drugi etap pracy to tzw. reimprinting, czyli „przeprogramowanie”. Na końcu, razem ze swoim wewnętrznym dzieckiem, tworzymy nowy obraz. Pozytywny, pełen wspierających emocji i nowej nauki. Nakładamy go na stary i symbolicznie „przepisujemy” na nowo.
W ten sposób pozwalamy sobie w końcu tworzyć swoje życie od nowa, bez ograniczających nas traum i przekonań. Bez filtrów i nieprawdziwych „prawd” na swój temat. Możemy zaczać żyć w pełni.
Ach, gdybym mogła cofnąć się w czasie …
A co ty na to, gdybym powiedziała, że z MR to możliwe?
Wszystkich zapraszam na sesje indywidualne, a trenerów EFT na szkolenie MR.
–
Ciekawi cię ta metoda? Przeczytaj artykuł na temat metody Matrix Reimprinting
Photo by Gaelle Marcel, Roger Ce, on Unsplash