Czy to możliwe, aby jedna sytuacja z przeszłości tak bardzo wpływała na nasze życie? Śmierć kogoś bliskiego, trauma, wypadek, trudne rozstanie, to oczywiste zdarzenia, które przychodzą na myśl.
Tak ciężkie sytuacje czasami odbijają się na całym naszym życiu.
Ale czy coś takiego, jak drobne wydarzenie z dzieciństwa, na przykład, kiedy ktoś źle na nas spojrzał, skrytykował, zabrał ukochaną zabawkę itd. mogą spowodować, że całe życie mierzymy się z jakąś trudnością? Niestety, ale odpowiedź może być twierdząca.
Oczywiście, nie każde zdarzenie będzie znaczące. Tylko to, które nasz umysł, świadomie lub podświadomie, uzna za istotne dla naszego istnienia. To, które zaburzyło równowagę i zapisało się w nas i w naszej energii.
Takie niby nic
Podam ci przykład. W trudnych dla mnie sytuacjach jak na przykład ważna rozmowa telefoniczna, która miała być pewnego rodzaju konfrontacją, zaobserwowałam u siebie duży stres połączony z paniką.
Na logiczny rozum nie widziałam związku, sytuacja była “groźna” tylko w mojej głowie, nic jeszcze się nie stało ani nie mogłam przewidzieć, że coś źle pójdzie, a jednak tak reagowałam. Całe moje ciało było w stresie, klatka ściśnięta a gardło jakby ktoś jest zatkał.
Próbowałam głęboko oddychać, zbierać sensowne argumenty na swoją obronę (choć jeszcze nie miałam pojęcia jak rozmowa się potoczy), czas mijał a ja z szalejącym w panice sercem brałam w końcu telefon, żeby wykonać nieprzyjemną rozmowę.
Tak było wielokrotnie. Robiłam na to tapping, tłumaczyłam sobie, że przecież “o co mi chodzi”, ale tak czy inaczej reakcja powtarzała się przy innej podobnej okazji. W końcu nadeszła ta chwila, gdy powiedziałam sobie “dość” 😉
Auto-sesja
Obiecałam sobie, że tym razem nie zadzwonię dopóki nie będę miała w sobie spokoju. I to tak na zawsze, czyli żadne tam medytacje, oddychanie czy chodzenie w kółko z afirmacją na ustach “będzie dobrze, jestem spokojem, wybieram ocean możliwości, to ode mnie wszystko zależy …” i takie tam.
Zabrałam siebie na sesję samouzdrowienia.
Usiadłam, zanurzyłam się w panice, zlokalizowałam gdzie się zbiera (klatka i gardło), z zamkniętymi oczyma obserwowałam siebie przez kilka minut uważnie, koncentrując się tylko na odczuwaniu, delikatnie opukując punkt gama. Po chwili zadałam sobie kluczowe pytanie “kiedy ja, moje ciało, podobnie się już czułam? kiedy pierwszy raz poczułam to, co teraz czuję?”
Przyszła odpowiedź, pojawił się obraz … rozzłoszczonego taty. Czyli bingo, już wiedziałam skąd ta panika.
Szłam dalej. Poszukałam w tym obrazie siebie, i wykorzystując proces z Marix Reimprinting rozpoczęłam dialog ze swoim obrazem z tamtej chwili. Po kilku pytaniach dowiedziałam się, że mała Iwonka coś nabroiła i boi się reakcji taty, boi się, że będzie na nią zły.
Od tego zaczęłyśmy uzdrawianie jej (mojej) traumy przechodząc przez różne emocje. Chwilę to potrwało zanim krok po kroku odłączały się poszczególne elementy. Zaliczyłam też w międzyczasie podróż do innego wydarzenia.
Po zakończeniu procesu posiedziałam jeszcze chwilę z nowo odkrytą świadomością. Z pełnym spokojem wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam.
Ukryta niespodzianka
I tak, to jedno czy dwa drobne wydarzenia z przeszłości, na które dzisiaj bym nawet nie zwróciła uwagi, cały czas “grało” w podświadomości, wracało, by je dostrzec, dopuścić do głosu i puścić wolno. Nauczyłam się postrzegać to, co z czym przychodzi nam się mierzyć jako okazje do wzrostu, co daje mi niesamowite poczucie mocy.
Bez względu na to, jak bolesna jest dana okoliczność i niezależnie od tego, czy powoduje iż walczymy, uciekamy albo drętwiejemy, przeciwności losu to interpretacja wytworzona przez ego w odpowiedzi na nieoczekiwane zmiany w wewnętrznym lub zewnętrznym środowisku.
Zapytaj siebie: Czy potrafię przyjmować życie otwarcie bez względu na to, jakie się wydaje lub jak wygląda? Matt Kahn “Wszystko jest po to, żeby ci pomóc”